Dziękuję Bogu, że mogłam uczestniczyć w Kursie Szkoły Nowej Ewangelizacji. Mam 47 lat, a dopiero teraz dowiedziałam się że Bóg bardzo mnie kocha i nie za coś, ale za nic. Nie muszę robić dobrych uczynków, modlić się dużo, aby zasłużyć na Jego miłość, ale będąc kochana bezwarunkowo, chcę być Jego dobrym dzieckiem, spełniając Jego przykazania. Chwała Ci Panie.

Katarzyna, 47 lat

Podczas kursu Duch Święty napełnił moje serce wielką radością. Każde słowo, które słyszałam wsiąkało we mnie, niczym w gąbkę. Odbijało się ono echem w mojej głowie i w moim sercu. Chciałam je powtarzać, by zapisało się w moim umyśle i znalazło tam miejsce na stałe. Kiedy śpiewaliśmy, wielbiąc Boga w Trójcy Jedynego, odczuwałam wielką radość, wręcz rozkoszowałam się każdą sentencją wyśpiewaną na chwałę Pana. Ponieważ Jezus wielokrotnie dotykał mojego serca, każdorazowo czułam wielką radość, a łzy szczęścia pojawiały się na mojej twarzy. Oddałam Panu moje obawy i niepokoje i prosiłam, by pomógł mi dobrze wykorzystywać resztę czasu, jak mi pozostał. Chcę żyć bez pośpiechu, by uporządkować wszystko, co jest dla mnie ważne i oby starczyło mi czasu.

Jadzia, 68 lat

Uświadomiłem sobie na nowo, że Bóg mnie kocha za darmo i poczułem tę miłość. Podjąłem także decyzję, że chcę na tę miłość odpowiedzieć i oddałem swoje życie Jezusowi. Podczas głoszonych konferencji uświadomiłem sobie, że w pewnych obszarach mojego życia to ja byłem królem, nie pozwalając, aby Bóg decydował o tym, co dla mnie jest dobre. Kurs pozwolił mi pozbyć się tej korony. Jezus jest moim Królem. Chwała Panu.

Antoni, 60 lat

Ostatnie miesiące rozważałam w sercu słowo „zbawienie”. Ja też mylnie sądziłam, że nigdy  nie będę godna stanąć pod bramą nieba, bo daleko mi do doskonałości. Podczas kursu Bóg dał mi odpowiedź, którą tak naprawdę znałam. Każdemu mówiłam, że Bóg kocha grzeszników, ale nigdy nie wzięłam tego do siebie. Wychodzę z kursu Nowe Życie z poczuciem wielkiego zwycięstwa. Dziesięć lat poranienia, które miałam nie wróci już nigdy. Po tym kursie jestem przekonana, że mój Bóg, z którym ciągle się kłóciłam, że nie pomagał mi tak, jak bym wówczas chciała czy oczekiwała, kazał mi odpowiedzieć na pytanie: co wybieram. Teraz moje życie nie jest puste, bo mam Boga w sercu, a zło zwyciężam dobrem. Przez 10 lat uczyłam się przebaczać, ale teraz, gdy nauczyłam się to robić, to moje życie stało się piękne.

Anna, 55 lat

Kurs „Nowe Życie” uświadomił mi, że Bóg mnie kocha bezwarunkowo, pomimo tego, że jestem grzeszna. Uświadomiłam sobie, że muszę przebaczyć, tak jak Pan Bóg mi przebaczył i iść wyprostowana, a nie pochylona przez życie. Nie mogę ciągle obwiniać się i rozpamiętywać swoich win. Muszę sobie wybaczyć i wybaczyć tym, którzy mnie skrzywdzili, aby zacząć nowe życie. Kurs „Nowe Życie” był przełomem w moim życiu. Czuję, że jestem wolna od poczucia winy i konsekwencji swoich grzechów. Powierzam całe swoje życie i wszystkie troski Panu Bogu i pragnę, aby On mnie prowadził. Ufam Bogu i modlę się: „Panie, Ty się tym zajmij”.

Marzena, 46 lat

Bóg w swej trosce o mnie przygotował mi treści, osoby i doświadczenie swej obecności na kursie Nowego Życia. Przede wszystkim odkrywał przede mną prawdę o mnie i ukazywał mi swoją miłość. Prawdą o mnie był fakt przeciętności i bylejakości  mojego dotychczasowego życia oraz pustka, jaką nosiłam w sobie. Na kursie zrozumiałam, że starałam się zapełnić tę pustkę różnymi przyjemnościami, które dawały mi namiastkę życia. Bóg pomógł mi w podjęciu decyzji zmiany takiego życia na życie z Nim i zaprosiłam Go: wybrałam Go ponownie i z Nim chcę rozpocząć Nowe Życie, które On mi daje. Życie z Nim w Duchu Świętym. Bóg wskazał mi też, jak moim życiem wcześniej kierował nie On, nawet nie ja, tylko lęk, który jest potężną siłą, zmieniającą mnie, a ja całkowicie mu się poddawałama. To była wielka łaska, jakiej doznałam podczas modlitwy wstawienniczej. Bóg wlał w moje serce pragnienie nowego życia. Pragnę tak żyć, by doświadczać nowej jakości życia.

Maria , 52 lata

Wiedziałam, że jest to moment, abym na tym kursie się znalazła chociaż już wcześniej miałam propozycję uczestnictwa w nim. Jednak chciałam sama o tym zdecydować i ciągle szukałam wymówek albo twierdziłam, że nie jest mi to potrzebne. Przez cały czas trwania kursu odczuwałam taką troskę i miłość Bożą, objawiającą się poprzez cytaty ze Słowa Bożego oraz przez inne osoby. Bóg wlał w moje serce zapewnienie, że nie jestem sama ze swoimi problemami. On cały czas jest przy mnie i chce, żebym Mu tylko zaufała i się otworzyła na Jego działanie. Nawet jeśli tego nie czuję, to On jest i mnie wspiera. On chce dla mnie tylko dobrego, a przylgnięcie do Niego nie oznacza, że On mnie chce np. zamknąć w jakimś zakonie. On nie potrzebuje niewolników. Pan zabrał ode mnie lęk, bo On jest Panem Pokoju. Chcę być blisko Niego już bez strachu. W momencie wylania Darów Ducha Św. odczułam niesamowity spokój i ulgę, że coś zostało mi zabrane. Myślę, że życie pokaże, co to dokładnie było.

Justyna, 31 lat