Zawsze wiedziałam, że wszystko co się dzieje w naszym życiu, ma swój jakiś specjalny sens, wszystko dzieje się po coś. Misje, które się odbyły w naszej parafii są tego potwierdzeniem. Misje miały się odbyć 1,5 roku temu i cieszę się, że wtedy się nie odbyły, bo wtedy z pewnością nie mogłabym w nich uczestniczyć.
Już pierwszego dnia Misji, w niedzielę, gdy na koniec mszy rozdawano kartki z fragmentami z Pisma Św. zrozumiałam, że będą to Misje, które coś zmienią w życiu moim i moich bliskich.

Otóż, przez ponad 40 lat moja Mama nie przyjmowała Sakramentów Św. ze względu na związek nieformalny z moim Ojcem. Niestety, nawet po śmierci Taty nie chciała przystąpić do spowiedzi. I przyszły Misje… Słuchałam kazań każdego dnia, by po powrocie do domu dokładnie przekazać ich treść mojej mamie. O dziwo, z każdym dniem jej zainteresowanie wzrastało i coraz bardziej się utwierdzałam, że powinnam ojca misjonarza poprosić o możliwości spowiedzi mojej Mamy. Dziś dziekuję Bogu za to natchnienie, bo Mama nie tylko przystąpiła do Sakramentu Pokuty i Komunii, ale sama bez niczyjej namowy chciała uczestniczyć w kolejnych dniach Misji.
Najukochańszemu Bogu niech będą dzięki.

Alicja (40 lat)