Czuję nieodparte przynaglenie, aby podzielić się moim świadectwem przeżycia kursu Emaus (11-13.05.2018). Mam nadzieję, że pochodzi to od Ducha świętego. Pragnę w ten sposób oddać Panu Bogu chwałę. Otóż jadąc na ten kurs oczekiwałam wielkiego „wow”, tzw. „fajerwerków”. Na szczęście tak się nie stało. Teraz dziękuję za to Panu, który podarował mi zupełnie coś innego. Jestem osobą podchodzącą do życia bardzo emocjonalnie. Nie raz sprawiało mi to problemy w budowaniu zdrowych relacji, również z samym Bogiem Ojcem. Na kursie Emaus Pan pokazał mi, że nie o to chodzi. Wiara, podobnie jak miłość, to konkretna decyzja serca niezależnie od panujących w danej chwili emocji. Teraz wiem, że relacja z Jezusem, to ciągłe trwanie przy Nim, to zaufanie Mu w każdej nawet najtrudniejszej sytuacji. Dzięki  Jezusowi i Jego Słowu doświadczyłam poczucia pełnego bezpieczeństwa. Nie jest to coś ulotnego, lecz rozpoczęło się na poprzednim kursie (Nowe Życie) i nadal trwa. Zaczynam patrzeć na Jezusa – Słowo zupełnie inaczej. Mam większe pragnienie czytania Pisma świętego. Przed kursem traktowałam czytanie Biblii trochę jak obowiązek. Teraz doświadczam, że Słowo jest żywe i skuteczne i działa, choć trudno to wyrazić słowami, bo to dokonuje się w moim sercu. Na zakończenie kursu, gdy mieliśmy podzielić się świadectwem, ja napisałam niewiele. Teraz wiem, że u mnie to Boże działanie zostało rozłożone w czasie i owoców tego będę doświadczać sukcesywnie i proporcjonalnie do mojego zaangażowania i zaufania. Oprócz tych najważniejszych owoców, które już się objawiają w moim życiu, w moim sercu pozostanie miłe wspomnienie wspaniałej, bo bardzo rodzinnej atmosfery panującej wśród uczestników i organizatorów. Bogu niech będą dzięki za owocnie spędzony czas.

Uczestniczka