W ostatnim czasie tkwiłam w grzechu i nie mogłam się przemóc, żeby z nim zerwać. Ciągle brakowało mi jakiegoś wyjątkowego bodźca. Na szczęście Bóg działał w moim życiu mocniej niż zwykle już od dłuższego czasu i ani przez chwilę nie zrezygnował ze mnie. Modliłam się, jeżdżąc na różne modlitewne spotkania i uczestnicząc czynnie w życiu Kościoła, a jednak nie mogłam się przemóc. Blokada. Na szczęście podczas kursu Nowe Życie Pan mnie odblokował. Powiedział mi, że jestem jego umiłowaną córką i jego dziedziczką. Wszystko co jest Jego, jest i moje. Muszę mu tylko zaufać. Już nie chcę być królową swojego życia. Chcę Jego postawić i stawiam w centrum mojej codzienności – mojej rodziny, męża i dzieci, moich przyjaciół, moich kolegów z pracy a szczególnie moich zainteresowań, którym poświęcam nie tylko bardzo dużo czasu, ale jeszcze więcej myśli. JEZU TY JESTEŚ KRÓLEM MOJEGO ŻYCIA. Wyjeżdżam do domu na skrzydłach Ducha Świętego i mówię: Ufam Ci Jezu. Ty przybiłeś moje grzechy do krzyża. Oddałam CI mój grzech, moje największe strapienie. Jestem wolna. Dziękuję Ci Panie za Twojego Ducha.

Ania, lat 45

 

Na kursie po raz pierwszy zrozumiałam, że Jezus spopielił mój grzech realnie; że to jest fakt. Dlatego grzech nie ma nade mną władzy i stąd mogę go oddać Jezusowi. Drugą rzeczą, którą zrozumiałam to ta, że Bóg ma dla mnie plan – plan na moje życie i przez ten plan On chce mi coraz pełniej pokazywać swoją miłość do mnie.

Marta, lat 40

 

Na kursie Nowe Życie bardzo silnie doświadczyłam miłości Boga podczas konferencji podejmującej właśnie ten temat. Wyjątkowo mocno wpłynęła na mnie prawda, że Bóg mnie kocha bezwarunkowo i wiecznie. Kocha mnie taką, jaka jestem. Odkryłam, że przed Bogiem nie muszę udawać. Ba! Przed Bogiem nie da się udawać, ponieważ on mnie znał zanim się urodziłam i ma dla mnie wielki plan, a my z Jego pomocą mamy to odkrywać i realizować.

Marta, lat 18

 

Jechałam na kurs z otwartym sercem niczego nie oczekując, ani nie spodziewając się, ale z pragnieniem otwarcia się na Jego miłość. Bóg sprawił, że na czas kursu do mojego pokoju zakwaterowano osobę, która mnie otworzyła, choć jej nie znałam i nigdy wcześniej nie spotkałam. Dzięki niej moje serce tak szeroko się otworzyło na Pana, że mogłam otrzymać jeszcze więcej i otwierać się jeszcze bardziej… na inne osoby. W ten sposób miłość Boga dotykała nas wszystkich. Teraz wiem, iż Pan dał mi więcej, niż się spodziewałam. Dostałam, rzec by można „za dużo” i chcę się tym dzielić. Pan jest wielki i za to Mu chwała.

Beata, 44 lata

 

Już na samym początku kursu Pan Bóg przyszedł do mnie w Swoim Słowie. On po prostu odpowiedział na moje pytania i wątpliwości, które mnie nurtowały. Przyszedł, odpowiedział i ukoił moje serce, które ostatnio było pełne strachu. Pan mówił do mnie przez posługujących, którzy wciąż powtarzali, aby zaufać Bogu, oddać mu się w 100%. Wtedy zrozumiałam, że właśnie tego Bóg chce, abym się oddała cała. Poza tym wiem i czuję to, że kolejny raz Pan zaprosił mnie do wspólnoty, do formacji z innymi w Kościele. Znowu uświadomił mi, że potrzebuję jej do wzrostu, do realizowania nowego życia w Nim.

Sylwia, 19 lat

 

Podczas tego kursu wiele razy doświadczyłam obecności Pana Boga. Takim kulminacyjnym momentem była chwila, gdy po jednej z wielu konferencji dotarła do mojego serca świadomość, że jestem umiłowanym dzieckiem Boga, Pan Bóg kocha mnie dziś taką, jaka jestem, nie stawiając warunku, że pokocha dopiero wtedy, gdy będę lepsza. Kocha mnie, nie dlatego, że jestem dobra, ale dlatego, że On jest dobry i kochający. Nie muszę zasługiwać na Jego miłość. Wiedziałam wprawdzie o tym już wcześniej, ale tylko w głowie. Na kursie poczułam to sercem.

Katarzyna, lat 49

 

Kurs ten wywarł na mnie ogromne wrażenie. Uświadomiłam sobie kilka bardzo ważnych prawd. Po pierwsze, do tej pory nie wierzyłam, że jestem ukochaną córką Boga i jego dziedziczką. To bardzo podniosło moją wartość we własnych oczach. Przełomem był moment, gdy z płaczem wypowiedziałam słowa PANIE RATUJ. Po drugie, przeżyta na kursie spowiedź święta była inna. Ze łzami w oczach i łamiącym się głosem wypowiedziałam wszystko, co mi serce podpowiadało. Mam nadzieję, wierzę i modlę się o to, aby od tej pory zaczęło się moje nowe życie. Obrałam już kurs, którym chce kroczyć. Wierzę też, że Duch Święty, który zstąpił na mnie będzie mi pomagał.

Bożena, lat 47