Działania Bożej mocy doświadczyłem od samego początku kursu. Dotychczas całe życie słuchałem i gromadziłem Boże Słowo w głowie, a nie w swoim sercu. A tu przeżyłem wiele olśnień. Bardzo mocno uderzyła mnie modlitwa wstawiennicza. Zrozumiałem, że nie potrafię od wielu lat wybaczyć mojemu tacie, który był alkoholikiem, mimo że już nie pije 7 lat. Nie potrafiłem otworzyć swojego serca na Bożą miłość i miłosierdzie. Podczas kursu zrozumiałem, że nigdy nie kochałem samego siebie, dlatego nie kochałem też Boga i bliźniego. Wszystko przez upodlenie na skutek masturbacji i nieczystości. Spadłem na samo dno, a Bóg mnie podniósł i dał słowo pokrzepienia. Dał i utwierdził w tym, że jestem jego umiłowanym dzieckiem. Przeżyłem nawrócenie, zaczynam nowe życie, w Bogu i z Bogiem. Chcę ewangelizować, chcę głosić Słowo Boże. Pragnę stać się narzędziem w rękach Pana Boga. To On jest moją obroną i tarczą. To On mnie umacnia. Chwała Panu za tę szansę i ten czas!
Szymon, 22 lata
Przyjście tutaj na ten kurs zajęło nam kilka lat (jestem tutaj z moim ukochanym mężem). Jesteśmy od pięciu lat w kręgu rodzin prowadzonym przez księdza Tomasza, który od dawna nas namawiał na Nowe Życie, ale ciągle było jakieś wytłumaczenie: a to dzieci, a to praca. Ale wreszcie się udało. Jestem pewna, że to był Boży plan, że właśnie teraz tego potrzebowałam. Mam wspaniałe życie, wyjątkowego męża. I chociaż Pan Bóg nam błogosławi, to ja ciągle przekonywałam siebie, że muszę zasłużyć na miłość Boga, bo jak On mnie może kochać z tymi wszystkimi grzechami. Zawsze dużo się modliłam, ale ta modlitwa dotyczyła albo prośby o coś, albo przeproszenia za coś. Nie było dotychczas we mnie takiego wypełnienia Bożą miłością oraz nie było też pewności, że Bóg kocha mnie taką jaką jestem. Na szczęście nie musiałam dłużej czekać na to, czego tak bardzo od dawna pragnęłam. Już w pierwszej godzinie kursu wylosowałam Słowo od Pana: „Ukochałem Cię odwieczną miłością…” A godzinę później kolejne „mocne” wyznanie Jego miłości: „Tyś jest moja córka umiłowana, w Tobie mam upodobanie.”
Bóg kocha mnie taką, jaką jestem ze wszystkim, co w sobie noszę; nawet z moim grzechem i moimi wadami. Bogu niech będą dzięki.
Milena, 39 lat
Bóg mnie kocha pomimo moich grzechów i słabości!
Nie muszę sobie zasłużyć: różańcem, chodzeniem na uwielbienia itp. W trakcie kursu zrozumiałam, że moje życie dotychczas było puste, bo wypełnione nie tym, czego tak naprawdę potrzebowałam. Dotychczas zakładałam maskę na twarz (makijaż), troszcząc się o wygląd zewnętrzny, zamiast wewnętrzny. Teraz chcę wypełniać swoje serce Jezusem i Jego Słowem. Odkryłam też, gdzie leży problem w życiu codziennym. Mam pozwolić się kochać Bogu, mam pozwolić kochać sama siebie, aby pokochać bliźnich. Najważniejsza jest wiara w sercu, a nie w umyśle. Dzięki takie postawie będę zbierać błogosławione owoce. By przyjąć Ducha Św. muszę przebaczyć tym, do których mam żal, złość (wyrzekam się zemsty). Bardzo ważna stała się dla mnie też wspólnota, do której pragnę wstąpić.
Sylwia, 26 lat
„Ile procent swojego życia oddajesz Jezusowi? 50? a może 70? może 90? Może 99?! Ten 1 % którego nie oddajesz jest twoim przekleństwem! „ Ja żyłam w tym przekleństwie! Dziękuje za otwarcie moich oczu i mego serca! Chwała Jezusowi!
Basia, 44 lata
Zostaw komentarz