Podczas kursu Pan osobiście do mnie przemówił pierwszego wieczoru. W swoim słowie powiedział mi, jaką drogą mam kroczyć, aby w życiu nie pobłądzić. Zapewnił mnie, że zawsze jest ze mną, abym nie bała się powierzyć mu całe moje życie. Od tego spotkania pragnę bardziej Go poznawać. Chcę, żeby był moim przyjacielem na zawsze. Pragnę czytać Jego słowo, aby ono wyjaśniało moje życie. Amen

                                                                                                                                 Edyta 41lat

 

Niezwykle poruszające było dla mnie spotkanie Jezusa w słowie. Było ono tak realne i rzeczywiste jakby Pan stał przede mną i mówił do mnie. Na skutek usłyszanych fragmentów Pisma Świętego zrodziła się we mnie ogromna tęsknota za tym, aby poznawać Jezusa coraz bardziej. Bardzo przeżyłam Spowiedź Św. i odczułam niewypowiedzianą wdzięczność do Jezusa i ogromną miłość. Możliwość „wzięcia Go” w swoje dłonie podczas niedzielnej Eucharystii była niesamowitym przeżyciem. Ten gest pomógł mi doświadczyć ogromu Jego miłości do mnie i ofiary złożonej za mnie. Każdy dzień był inny i ważny. Wszystko było całością i powoli, ale sukcesywnie „kruszyło” moje zatwardziałe serca. Stale noszone przy sobie Pismo Święte było balsamem na moje serce, a kolejno podawane treści „zalewały” istniejącą pustkę. Wiem, że po tym kursie nie może być tak samo. Ja nie chcę, aby było tak samo. Pan obiecał mi swą pomoc i opiekę na dalszej drodze.

                                                                                                                      Uczestniczka, 49 lat

 

Dotknęły mnie obrazy Słowa: miecz, młot, woda, pokarm, miód, ziarno. Kiedy pobieraliśmy się z mężem, byliśmy małżeństwem wielowyznaniowym: katolicko – protestanckim (luterańskim). Walczyliśmy przez 10 lat we własnej rodzinie ze skutkami rozbicia i podziału Kościoła. Dzisiaj oboje jesteśmy w Kościele katolickim. Obraz Słowa, które jest młotem, które kruszy schematy, światopoglądy a jednocześnie scala, buduje, tworzy jednolitą strukturę. Ono jest obrazem naszego małżeństwa i rodziny. Abyśmy byli jednomyślni i trwali we wspólnocie w łamaniu chleba, w nauce apostolskiej i na modlitwach. Amen.

                                                                                                                                  Tatiana, 45 lat

 

Podczas kursu doświadczyłam, jak bardzo Bóg troszczy się właśnie o mnie. Jak wielką łaską jest to, że od małego dziecka jestem we wspólnocie Kościoła Katolickiego. To, że właśnie urodziłam się właśnie w Polsce, że Słowo Boże jest w zasięgu ręki i nikt nie zetnie mi głowy za to, że mogę wyznawać wiarę w Chrystusa tak jak ma to miejsce w innych krajach. Jednocześnie tak mało dziękuję Bogu za tę łaskę, rzadko sięgam do Pisma Św. chociaż mogę bez narażania życia. Przepraszam za to. Zdołam sobie także sprawę z tego, że nie znam Pisma Św. Posługuję się i pamiętam niektórymi fragmentami z niedzielnych Mszy Świętej, a przecież jest więcej… .

                                               Agnieszka 36 lat

 

Początek kursu „Emaus” był dla mnie bardzo trudny. Biłem się ze swoimi myślami, nie mogłem siebie odnaleźć w którym miejscu jestem. W sobotę poprosiłem o modlitwę wstawienniczą. Po modlitwie poczułem ulgę i doznałem wewnętrznego spokoju. Poruszyła mnie wieczorna inscenizacja, a w zasadzie jej zakończenie, która była dla mnie zaskoczeniem. Następnego dnia w spokoju i skupieniu przeżyłem niedzielną Eucharystię, w której poprosiłem Jezusa o wskazówki na dalszą drogę.

                  Krzysztof  56 lat

 

Ostatnie trzy tygodnie były dla mnie trudne. Nie było dla mnie ratunku prócz Jezusa. Problemy były ta potężne, że nie umiałam sobie z nimi poradzić, nie potrafiłam ich udźwignąć. Nie umiałam się modlić. Brak relacji z Bogiem pogłębiało moje złe samopoczucie. Pytanie: „Gdzie jesteś Boże?” To pytanie nurtowało mnie cały czas. Czytane Pismo Święte nie umiałam zrozumieć. Spadałam i tonęłam w błocie grzechu. Wtedy zastanawiałam się nad  kursem Emaus, ale też Bóg zażądał ode mnie deklaracji i zaufania Jemu. Zgodziłam się pójść za tym aby wyjść z tego błota grzechu mimo, że bałam się spowiedzi u Księdza. Ta spowiedź uwolniła moje życie. Dzięki temu znowu żyję w Wolności w Jezusie. Dziękuję za ten Kurs, który odmienia życie wielu młodym i starszym ludziom. Dziękuję za wszystko.

Ela 22 lata

Niesamowicie poruszyły mnie sposoby, w jaki byliśmy zachęcani do nieustannego przebywania z Pismem Świętym: cały czas noszenie Pisma świętego ze sobą, spanie z Pismem Świętym. Przy tych czynach jednak było podkreślane, żeby pamiętać o szacunku do Słowa. Stworzyło to naprawdę piękną więź i relację z Pismem Świętym, której wcześniej mi brakowało. Mało tego, wcześniej traktowałam Pismo jako książkę, zwykłą książkę, a nawet taką, na którą patrzyłam z niechęcią. Głęboko wierzę, że ta relacja: moja ze Słowem przetrwa, że Pismo Święte od czasu ukończenia kursu Emaus będzie moim największym Przyjacielem, którego będę pragnęła poznawać. Uroczysta Msza Św. pozostanie w mej pamięci. Dynamika, animacja, głoszone konferencje, gesty, czyny sprawiają, że usłyszane treści pozostają na dłużej. Za to Chwała Panu! Chwała Panu za  ekipę! Bóg Wam zapłać!

Uczestniczka